Kiedy Thomas budzi się w ciemnej windzie, jedyną rzeczą jaką pamięta jest jego imię. Kiedy drzwi się otwierają jego oczom ukazuje się grupa nastoletnich chłopców, która wita go w Strefie - otwartej przestrzeni otoczonej wielkimi murami, która znajduje się w samym centrum wielkiego i przerażającego Labiryntu. Podobnie jak Thomas, żaden z mieszkańców Strefy nie wie z jakiego powodu się tu znalazł i kto ich tu zesłał. Czują jednak, że ich obecność nie jest przypadkowa i każdego ranka próbują znaleźć odpowiedź, przemierzając korytarze otaczającego ich Labiryntu. Jednak ta droga nie jest łatwa, bowiem Labirynt skrywa swoje okrutne tajemnice. Kiedy następnego dnia po Thomasie windą do Strefy po raz pierwszy zostaje dostarczona dziewczyna przynosząc tajemniczą wiadomość, wszyscy Streferzy zdają sobie sprawę, że od tej pory nic nie będzie już takie jak było. Thomas podświadomie czuje, że to właśnie on i dziewczyna są kluczem do rozwiązania zagadki Labiryntu i znalezienia wyjścia. Ale z każdą chwilą czasu na to jest coraz mniej, a pytań wciąż więcej. Więzień Labiryntu to pierwszy tom bestsellerowej trylogii porównywanej do Igrzysk Śmierci czy serii Gone. Dla wielu czytelników jest to najlepsza trylogia od czasu Igrzysk Śmierci Suzanne Collins.
Jestem raczej rozczarowana tą książką. Da się przeczytać ale nic więcej.
„Zawrzyj twarzostan.” O Autorze (źródło – książka): James Dashner – amerykański autor, którego seria Więzień Labiryntu przebojem wdarła się na listy bestsellerów na całym świecie. Swoim rozmachem i wizją świata jest porównywana do Igrzysk Śmierci czy serii Gone. Prawa do trylogii Więzień Labiryntu zostały sprzedane do ponad 20 krajów, a wytwórnia 20th Century Fox stworzyła wersję filmową książki. Zanim James Dashenr odniósł międzynarodowy sukces trylogią Więzień Labiryntu napisał kilka serii dla młodszych czytelników.
(...)Mieszka w South Jordan City w stanie Utah z żoną i czwórką dzieci. Od dłuższego czasu przymierzałem się do kupna tego utworu. Czytałem o nim wiele dobrych opinii, dlatego wiedziałem, że prędzej czy później przeczytam tę książkę. Umożliwiło mi to wydawnictwo Papierowy Księżyc. Czy było warto? „Więzień Labiryntu” jest lekko napisaną powieścią, która została świetnie wykonana. Ciągle coś się dzieje. Chwyta za gardło i nie puszcza. Nie ma chwili nudy; autor dozuje napięcie, ale dochodzi do momentu kulminacji, po którym strony po prostu się pochłania. Dashner 'zastawia pułapki' – daje nam informacje, przez które zaczynamy myśleć nad zakończeniem, wydaje się czytelnikowi, że rozgryzł autora, jednakże ten wywraca wszystko do góry nogami i zaskakuje. Muszę przyznać, że książka totalnie wgniotła mnie w fotel. Nie spodziewałem się, że ona aż tak mnie zachwyci. Zakończenie książki jest bardzo intrygujące. Thomas budzi się w windzie. Jest ciemno i przerażająco cicho. Gdy drzwi się otwierają, jacyś nastoletni chłopcy witają go w Strefie. Nikt nich nie wie, dlaczego się tam znaleźli. Nie pamiętają nic, co działo się wcześniej. Wiedzą tylko jak mają na imię. Codziennie próbują znaleźć wyjście. Nie jest to łatwe, bo w Labiryncie czyha na nich niebezpieczeństwo. Dzień po tym jak Thomas się tam znalazł, w windzie odnajdują dziewczynę, która przekazuje im przerażającą i tajemniczą wiadomość. Już nic nie będzie takie jak było. Czy dziewczyna i Thomas są kluczem do rozwiązania zagadki? Jaka jest ich rola? Kim są Stwórcy, którzy sprawują nad nimi kontrolę? Czym jest Labirynt i czy można znaleźć z niego wyjście? „Chciałabym ci w ten sposób powiedzieć, że gdybyś umarł, to bym cię zabiła.” Bardzo dobrze zostało przedstawione społeczeństwo otaczające Thomasa. Każdy miał określone zadanie, które musiało zostać wykonane, by przeżyli. Nikt się nie lenił, wszyscy byli potrzebni. Oni sami stworzyli wspólnotę, która sprawnie działała. Wskazuje to na to, iż człowiek poradzi sobie w każdej sytuacji, zrobi wszystko, by przeżyć. Ogólnie stworzenie świata bardzo mi się spodobało, choć zabrakło mi dokładniejszego opisu Labiryntu. Jeśli wyglądał on tak, jak jest ukazane na okładce, to coś ze mną jest nie tak, bo wyobrażam go sobie inaczej. Zaciekawiło mnie lekkie zmienienie wyrazów tworząc tym oryginalny język. Była to przeważnie jedna zmiana literki na inną. Minusem jest ukazanie Bóldożerców, których w ogóle nie mogłem sobie wyobrazić. Wiem o nich (z wyglądu) tylko tyle, że są maszynami mającymi kolce (i chyba noże). Są trzy typy bohaterów: ci dobrzy, źli i nijacy. Zabrakło dokładnej charakterystyki postaci, by łatwiej było je sobie wyobrazić. Ten trzeci typ to osoby, o których bardzo mało (albo w ogóle) się niczego nie dowiedziałem. Bohaterowie są dziećmi i jest do dla mnie szokujące, ponieważ postępują oni jak dorośli – mają bardzo dobre pomysły, są odważni i twardzi, są w stanie poświęcić swoje życie dla innych… Jest to o tyle dziwne, iż wątpię, aby piętnasto-, trzynasto- czy szesnastolatek tak postępował. Pierwsze skrzypce niewątpliwie odgrywa Thomas, który ma najtrudniejsze zadanie. Jakie? Nie mogę wam zdradzić, by nie zaspoilerować. Minho, Chuck, Newt i Alby również są pierwszoplanowymi postaciami. Mnie najbardziej zaciekawił Chuck, który został stworzony szczegółowo. Podsumowując: bardzo polecam ten utwór. Ja się w ogóle nie zawiodłem. Zniecierpliwiony czekam, aż sięgnę po drugi tom. Za przekazanie książki do recenzji dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc. Tytuł: „Więzień Labiryntu” Tytuł oryginału: „The Maze Runner” Autor: James Dashner Wydawnictwo: Papierowy Księżyc Seria: Więzień Labiryntu (tom I) Tłumaczenie: Łukasz Dunajski Projekt okładki: Krzysztof Krawiec Wydanie: II Oprawa: miękka Liczba stron: 421 Rok wydania: 2014 ISBN: 978-83-61386-46-9
super książka polecam
Jeśli chcesz sięgnąć po książkę z zaskakującą fabułą i ciekawymi wątkami, która wciągnie cię do ostatniej strony, powinieneś rozważyć przeczytanie pierwszej części trylogii Jamesa Dashnera pt. ,,Więzień Labiryntu". Opowiada ona o losach nastolatka o imieniu Thomas, o odległych czasach, w których wirus Pożogi zaatakował Ziemię, co zmusiło ludzi do rozpoczęcia niebezpiecznych eksperymentów na odpornych na chorobę dzieciach.
(...) Z chłopakiem spotykamy się po raz pierwszy, kiedy budzi się w wielkiej windzie. Traci również pamięć. Nie wie, kim jest i jak znalazł się w Pudle. Wtedy spotyka innych ludzi, którzy pomagają mu wydostać się ze środka. Pokazują mu miejsce, gdzie mieszkają; jest to wielki obszar otoczony wysokim murem tworzącym labirynt, w którym zostali uwięzieni. Thomas dowiaduje się, że co miesiąc Pudło, którym wyjechał na powierzchnię, zaopatruje Streferów w jedzenie, broń oraz ubrania. Istnieje tylko jeden mały problem. Pewnego dnia mury Labiryntu nie zamykają się na noc. Krwiożercze potwory przedostają się do wnętrza ,,bezpiecznej strefy", po czym atakują zamieszkałych tam ludzi. Thomas razem z nowymi przyjaciółmi - Minho, Chuckiem i Newtem - od tamtej pory próbuje znaleźć wyjście z kamiennego więzienia, w którym ich porzucono. Kolejną zagadką staje się dziewczyna, która jako ostatnia zostaje przysłana Pudłem. Streferzy muszą poznać prawdę. Kto zamknął ich w Labiryncie? Dlaczego to zrobili? Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziesz, czytając ,,Więźnia Labiryntu". Wartka akcja, ciekawe wątki i barwni bohaterowie to tylko kilka z licznych zalet, jakie posiada ta książka.
Wszystko dlatego, że nie było Ariadny... Na co trafiamy? Tomaszek budzi się w dziwnym miejscu. Twarze chłopców patrzą na niego, on nic nie pamięta, a tak w ogóle to co to za miejsce? Dowiaduje się, że Strefa, no ale czego? Ludzie wcale nie są rozmowni i zbywają tak jego pytania, jak i moje. Jakby mieli we łbach wbite 'siedź cicho i rób co ci karzą'. Ale jedno wiadomo - z Labiryntu ZAWSZE jest wyjście, prawda? Film mnie bardzo zniechęcił do czytania książki.
(...)Bo od niego zaczęłam przygodę z Labiryntem. Na początek Więzień i Próby, a później ta książka. Dlatego też mój entuzjazm był na poziomie rozjechanej żaby. Ale skoro już czekałam w kolejce od grudnia (taka poczytna?), to czemu nie. Nie było tak źle... gdyby nie 'nowomowa'. Serio, nie mam nic przeciw językom wymyślonym czy używaniu współczesnego żargonu młodzieży. Tylko to, co autor tutaj zaprezentował, nie przenika do mojej głowy. Siedziałam z kartką w ręce, żeby rozumieć, co do "purwy" mu chodziło. Nowomowa jest dla mnie na minus. Brawa za gest, ale jednak minus. A fabuła? Jasne, dostaje z jakieś sto-sto dwadzieścia stron, gdzie Tomaszek zapoznaje się z Strefą (a raczej zadaje pytania bez odpowiedzi), wciąż ma swoje PRZECZUCIE, praca w ogrodzie czy w rzeźni to poniżej jego kompetencji. Bo chłopak musi, musi zostać Zwiadowcą - przecież to jego powołanie! Ta pewność go nie opuszcza, a mnie doprowadza do podobnego wniosku, co Gally'ego - Tomaszek ma się za lepszego od innych. Niektóre zachowania chłopców też nie rozumiem, cóż, może dlatego, że nigdy nie byłam nastoletnim chłopcem... Tereska albo śpi, albo romansuje, albo rzuca się powtarzając, że jest twarda i da sobie radę. Chuck najbardziej przypomina mnie. Chłopak to bardziej popychadło, które zaakceptowało swoją rolę i trwa w niej, by dostać jeść, dach nad głową i bezpieczeństwo. Boi się Stworów i na ich widok nie wykazuje heroizmu (pomijając SCENĘ OSTATNIĄ), bo tak reagują ludzie w obliczu zagrożenia. Jeszcze Minho i Newt są ciekawymi postaciami. Jeden od drugiego różny. Stwory są ciekawym połączeniem. Próbowałam zobrazować sobie ich postać i wyszedł mi dwumetrowy ślimak bez skorupy, z zestawem strzykawek dla konia, piłą mechaniczną, kleszczami, innymi wymyślnymi cudami i zabrakło miejsca na ciało.Za duże, jak na Labirynt. Włączyłam sobie film i... Nieee, to nie te Stwory. Jak ktoś rozwiążę mi zagadkę Stworów - jakim cudem miały takie uzbrojenie, ciało, mogły wessać żywą osobę i się z nią poruszać - proszę, dajcie znać. Chwyt z WYJŚCIEM najbardziej mi się podobał. Z jednej strony Labirynt jest logicznym ciągiem ścian (tutaj ruchomych), tuneli to i wyjść. A z drugiej - kto powiedział, czym jest wyjście? Chociaż kiedy Minho z Tomaszkiem odnaleźli koło Urwiska TO COŚ, wskazówka się nasunęła, że można tak pokombinować ;) Za to plus, natomiast minus ląduje dla... Kodu. Kod, majestatyczny klucz Labiryntu, który okazuje się BYĆ, CZYM BYŁ. Studiowali Mapy i serio, przez dwa lata nikt na TO nie wpadł? Pfff. Ale najgłupsza scena dopiero przed nami, ponieważ Guzik to nie Guzik, a guzik. Na końcu jest rozdział, który kompletnie odebrał mi radość z kolejnej części. Pod koniec książki COŚ SIĘ DZIEJE, i miała teorię dlaczego tak, a nie inaczej się STAŁO. I ta teoria miała sobie trwać aż do przeczytania Prób, ale. Wspaniały autor rozwiał moje wątpliwości i postanowił poprowadzić mnie za rączkę. Teorię potwierdził, przy czym sięgając po Próby, nastawiam się tak: "wiem już kto jest dobry, kto zły i co mają zrobić... po co ja to czytam?". Czy sięgnę po kolejny tom? Cóż. Jest zima, prac w moim ukochanym ogródku (a tyś kurde, Tomaszku, nie znosił siania i kopania) nie zacznę, więc chyba tak. Korci mnie, czy książka z filmem się łączy, czy też trochę nawymyślali. I też jest plus - może spotkam tam chłopaka, którego zamknęli z samymi dziewczynami?
Świetna książka! Bardzo wciągająca, trochę drastyczna ale genialna historia. Żeby poznać koniec historii trzeba przeczytać następne dwie książki z tej serii
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Od dłuższego czasu przymierzałem się do kupna tego utworu. Czytałem o nim wiele dobrych opinii, dlatego wiedziałem, że prędzej czy później przeczytam tę książkę. Umożliwiło mi to wydawnictwo Papierowy Księżyc. Czy było warto?
„Więzień Labiryntu” jest lekko napisaną powieścią, która została świetnie wykonana. Ciągle coś się dzieje. Chwyta za gardło i nie puszcza. Nie ma chwili nudy; autor dozuje napięcie, ale dochodzi do momentu kulminacji, po którym strony po prostu się pochłania. Dashner 'zastawia pułapki' – daje nam informacje, przez które zaczynamy myśleć nad zakończeniem, wydaje się czytelnikowi, że rozgryzł autora, jednakże ten wywraca wszystko do góry nogami i zaskakuje. Muszę przyznać, że książka totalnie wgniotła mnie w fotel. Nie spodziewałem się, że ona aż tak mnie zachwyci. Zakończenie książki jest bardzo intrygujące.
Thomas budzi się w windzie. Jest ciemno i przerażająco cicho. Gdy drzwi się otwierają, jacyś nastoletni chłopcy witają go w Strefie. Nikt nich nie wie, dlaczego się tam znaleźli. Nie pamiętają nic, co działo się wcześniej. Wiedzą tylko jak mają na imię. Codziennie próbują znaleźć wyjście. Nie jest to łatwe, bo w Labiryncie czyha na nich niebezpieczeństwo. Dzień po tym jak Thomas się tam znalazł, w windzie odnajdują dziewczynę, która przekazuje im przerażającą i tajemniczą wiadomość. Już nic nie będzie takie jak było. Czy dziewczyna i Thomas są kluczem do rozwiązania zagadki? Jaka jest ich rola? Kim są Stwórcy, którzy sprawują nad nimi kontrolę? Czym jest Labirynt i czy można znaleźć z niego wyjście?
„Chciałabym ci w ten sposób powiedzieć, że gdybyś umarł, to bym cię zabiła.” Bardzo dobrze zostało przedstawione społeczeństwo otaczające Thomasa. Każdy miał określone zadanie, które musiało zostać wykonane, by przeżyli. Nikt się nie lenił, wszyscy byli potrzebni. Oni sami stworzyli wspólnotę, która sprawnie działała. Wskazuje to na to, iż człowiek poradzi sobie w każdej sytuacji, zrobi wszystko, by przeżyć. Ogólnie stworzenie świata bardzo mi się spodobało, choć zabrakło mi dokładniejszego opisu Labiryntu. Jeśli wyglądał on tak, jak jest ukazane na okładce, to coś ze mną jest nie tak, bo wyobrażam go sobie inaczej. Zaciekawiło mnie lekkie zmienienie wyrazów tworząc tym oryginalny język. Była to przeważnie jedna zmiana literki na inną. Minusem jest ukazanie Bóldożerców, których w ogóle nie mogłem sobie wyobrazić. Wiem o nich (z wyglądu) tylko tyle, że są maszynami mającymi kolce (i chyba noże).
Są trzy typy bohaterów: ci dobrzy, źli i nijacy. Zabrakło dokładnej charakterystyki postaci, by łatwiej było je sobie wyobrazić. Ten trzeci typ to osoby, o których bardzo mało (albo w ogóle) się niczego nie dowiedziałem. Bohaterowie są dziećmi i jest do dla mnie szokujące, ponieważ postępują oni jak dorośli – mają bardzo dobre pomysły, są odważni i twardzi, są w stanie poświęcić swoje życie dla innych… Jest to o tyle dziwne, iż wątpię, aby piętnasto-, trzynasto- czy szesnastolatek tak postępował. Pierwsze skrzypce niewątpliwie odgrywa Thomas, który ma najtrudniejsze zadanie. Jakie? Nie mogę wam zdradzić, by nie zaspoilerować. Minho, Chuck, Newt i Alby również są pierwszoplanowymi postaciami. Mnie najbardziej zaciekawił Chuck, który został stworzony szczegółowo.
Podsumowując: bardzo polecam ten utwór. Ja się w ogóle nie zawiodłem. Zniecierpliwiony czekam, aż sięgnę po drugi tom.
Za przekazanie książki do recenzji dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc.
Tytuł: „Więzień Labiryntu” Tytuł oryginału: „The Maze Runner” Autor: James Dashner Wydawnictwo: Papierowy Księżyc Seria: Więzień Labiryntu (tom I) Tłumaczenie: Łukasz Dunajski Projekt okładki: Krzysztof Krawiec Wydanie: II Oprawa: miękka Liczba stron: 421 Rok wydania: 2014 ISBN: 978-83-61386-46-9
Z chłopakiem spotykamy się po raz pierwszy, kiedy budzi się w wielkiej windzie. Traci również pamięć. Nie wie, kim jest i jak znalazł się w Pudle. Wtedy spotyka innych ludzi, którzy pomagają mu wydostać się ze środka. Pokazują mu miejsce, gdzie mieszkają; jest to wielki obszar otoczony wysokim murem tworzącym labirynt, w którym zostali uwięzieni. Thomas dowiaduje się, że co miesiąc Pudło, którym wyjechał na powierzchnię, zaopatruje Streferów w jedzenie, broń oraz ubrania. Istnieje tylko jeden mały problem. Pewnego dnia mury Labiryntu nie zamykają się na noc. Krwiożercze potwory przedostają się do wnętrza ,,bezpiecznej strefy", po czym atakują zamieszkałych tam ludzi. Thomas razem z nowymi przyjaciółmi - Minho, Chuckiem i Newtem - od tamtej pory próbuje znaleźć wyjście z kamiennego więzienia, w którym ich porzucono. Kolejną zagadką staje się dziewczyna, która jako ostatnia zostaje przysłana Pudłem. Streferzy muszą poznać prawdę. Kto zamknął ich w Labiryncie? Dlaczego to zrobili?
Odpowiedzi na te i inne pytania znajdziesz, czytając ,,Więźnia Labiryntu". Wartka akcja, ciekawe wątki i barwni bohaterowie to tylko kilka z licznych zalet, jakie posiada ta książka.
Na co trafiamy? Tomaszek budzi się w dziwnym miejscu. Twarze chłopców patrzą na niego, on nic nie pamięta, a tak w ogóle to co to za miejsce? Dowiaduje się, że Strefa, no ale czego? Ludzie wcale nie są rozmowni i zbywają tak jego pytania, jak i moje. Jakby mieli we łbach wbite 'siedź cicho i rób co ci karzą'. Ale jedno wiadomo - z Labiryntu ZAWSZE jest wyjście, prawda?
Film mnie bardzo zniechęcił do czytania książki. (...) Bo od niego zaczęłam przygodę z Labiryntem. Na początek Więzień i Próby, a później ta książka. Dlatego też mój entuzjazm był na poziomie rozjechanej żaby. Ale skoro już czekałam w kolejce od grudnia (taka poczytna?), to czemu nie. Nie było tak źle... gdyby nie 'nowomowa'. Serio, nie mam nic przeciw językom wymyślonym czy używaniu współczesnego żargonu młodzieży. Tylko to, co autor tutaj zaprezentował, nie przenika do mojej głowy. Siedziałam z kartką w ręce, żeby rozumieć, co do "purwy" mu chodziło. Nowomowa jest dla mnie na minus. Brawa za gest, ale jednak minus. A fabuła?
Jasne, dostaje z jakieś sto-sto dwadzieścia stron, gdzie Tomaszek zapoznaje się z Strefą (a raczej zadaje pytania bez odpowiedzi), wciąż ma swoje PRZECZUCIE, praca w ogrodzie czy w rzeźni to poniżej jego kompetencji. Bo chłopak musi, musi zostać Zwiadowcą - przecież to jego powołanie! Ta pewność go nie opuszcza, a mnie doprowadza do podobnego wniosku, co Gally'ego - Tomaszek ma się za lepszego od innych. Niektóre zachowania chłopców też nie rozumiem, cóż, może dlatego, że nigdy nie byłam nastoletnim chłopcem... Tereska albo śpi, albo romansuje, albo rzuca się powtarzając, że jest twarda i da sobie radę. Chuck najbardziej przypomina mnie. Chłopak to bardziej popychadło, które zaakceptowało swoją rolę i trwa w niej, by dostać jeść, dach nad głową i bezpieczeństwo. Boi się Stworów i na ich widok nie wykazuje heroizmu (pomijając SCENĘ OSTATNIĄ), bo tak reagują ludzie w obliczu zagrożenia. Jeszcze Minho i Newt są ciekawymi postaciami. Jeden od drugiego różny.
Stwory są ciekawym połączeniem. Próbowałam zobrazować sobie ich postać i wyszedł mi dwumetrowy ślimak bez skorupy, z zestawem strzykawek dla konia, piłą mechaniczną, kleszczami, innymi wymyślnymi cudami i zabrakło miejsca na ciało.Za duże, jak na Labirynt. Włączyłam sobie film i... Nieee, to nie te Stwory. Jak ktoś rozwiążę mi zagadkę Stworów - jakim cudem miały takie uzbrojenie, ciało, mogły wessać żywą osobę i się z nią poruszać - proszę, dajcie znać.
Chwyt z WYJŚCIEM najbardziej mi się podobał. Z jednej strony Labirynt jest logicznym ciągiem ścian (tutaj ruchomych), tuneli to i wyjść. A z drugiej - kto powiedział, czym jest wyjście? Chociaż kiedy Minho z Tomaszkiem odnaleźli koło Urwiska TO COŚ, wskazówka się nasunęła, że można tak pokombinować ;) Za to plus, natomiast minus ląduje dla... Kodu. Kod, majestatyczny klucz Labiryntu, który okazuje się BYĆ, CZYM BYŁ. Studiowali Mapy i serio, przez dwa lata nikt na TO nie wpadł? Pfff. Ale najgłupsza scena dopiero przed nami, ponieważ Guzik to nie Guzik, a guzik.
Na końcu jest rozdział, który kompletnie odebrał mi radość z kolejnej części. Pod koniec książki COŚ SIĘ DZIEJE, i miała teorię dlaczego tak, a nie inaczej się STAŁO. I ta teoria miała sobie trwać aż do przeczytania Prób, ale. Wspaniały autor rozwiał moje wątpliwości i postanowił poprowadzić mnie za rączkę. Teorię potwierdził, przy czym sięgając po Próby, nastawiam się tak: "wiem już kto jest dobry, kto zły i co mają zrobić... po co ja to czytam?".
Czy sięgnę po kolejny tom? Cóż. Jest zima, prac w moim ukochanym ogródku (a tyś kurde, Tomaszku, nie znosił siania i kopania) nie zacznę, więc chyba tak. Korci mnie, czy książka z filmem się łączy, czy też trochę nawymyślali. I też jest plus - może spotkam tam chłopaka, którego zamknęli z samymi dziewczynami?
Bardzo wciągająca, trochę drastyczna ale genialna historia. Żeby poznać koniec historii trzeba przeczytać następne dwie książki z tej serii